„CHODŹ I ZOBACZ!”
Dzisiaj (28.04.2013) praktykę duszpasterską w naszej parafii
kończy dk. Marcin Bieniasz SAC. Już 11 maja w Ołtarzewie
przyjmie święcenia kapłańskie. Dziękujemy mu za posługę w naszej
parafii, za postawę, głoszone Słowo Boże, za modlitwę…
No właśnie – za modlitwę. Proszę Księdza Diakona, jak
najbardziej lubi się Ksiądz modlić?
Przede wszystkim najpierw na myśl przychodzi mi zdanie jednego z
księży, że „dużo nie znaczy zawsze dobrze”. Przede wszystkim
kocham różaniec. Niełatwa modlitwa, ale staram się każdego dnia
odmawiać jak najwięcej części różańca. Po co?
Po to, aby zobaczyć ukrytego Jezusa pośród mojej codzienności.
Lubię Adoracje Najświętszego Sakramentu, zwłaszcza te
przygotowane i prowadzone, kiedy jest konkretna modlitwa
przygotowana pod kątem Ewangelii z danego dnia; kiedy jest czas
na modlitwę osobistą i na trwanie w ciszy przed Jezusem; a także
kiedy modlimy się wspólnotowo. Niesamowitym doświadczeniem jest
dla mnie modlitwa brewiarzowa. On – Bóg ciągle do mnie mówi. To
jest niesamowite, że On nie jest
martwy, że On działa. Bóg jest żywy. Reasumując: to modlitwa
sprawia, że Bóg jest żywy w moim życiu.
Gdzie, jak i kiedy odkrył Ksiądz Diakon, że KTOŚ zrodził w
Księdzu powołanie do służby Bogu i bliźnim?
Historię mojego powołania jest mi trudno do końca zgłębić i
zrozumieć. Ilekroć się nad tym zastanawiam, to ciągle ogarnia
mnie zdumienie i zachwyt dla Pana Boga.
Najpierw ogromne wrażenie zrobiła na mnie książeczka do
modlitwy, którą dostałem przy okazji I Komunii świętej. Nie
rozstawałem się z nią już nigdy. Wykorzystywałem wszystkie formy
modlitwy w niej zawarte. Potem doszedł także różaniec. Do niego
zapalił mnie mój Ksiądz Proboszcz Jan Rybak. Zadawał mi pokutę,
bym odmawiał różaniec w drodze do szkoły. I tak ta modlitwa
weszła w mój naturalny rytm dnia. W końcu nadszedł czas wyboru
szkoły średniej. Gdzie iść? Co robić? Pojawiła się myśl o
niższym seminarium duchownym, ale nie miałem pewności i przede
wszystkim odwagi. Więc postanowiłem iść do liceum ekonomicznego.
Niestety, był to czas reformy edukacji i zlikwidowano liceum
ekonomiczne, w zamian zaproponowano mi technikum ekonomiczne. O
rok dłużej od liceum, bo aż 5 lat. No cóż, zgodziłem się na tę
propozycję. I niestety, już w połowie szkoły średniej
wiedziałem, że ten wybór to niewypał. Coraz bardziej wpadałem w
jakieś nastroje nudy, samotności, tęsknoty za czymś... Po 3
klasie pojechałem do Kalwarii Pacławskiej na autokarowy wyjazd z
parafii. Dla mnie była to okazja do wyrwania się podczas nudnych
wakacji. A Pan Bóg miał wobec mnie swój plan. Na początku,
rzeczywiście, wszystko szło zgodnie z moim planem. Turystyka jak
nic. Ale po wejściu do Sanktuarium i uklęknięciu przed obrazem
Matki Bożej Słuchającej, nadszedł czas na realizację planu przez
Pana Boga. Pomyślałem sobie wówczas, że skoro już tutaj jestem,
to może warto wykorzystać i tę okazję. Otworzyłem serce przed
Maryją. Wylałem na modlitwie przed nią wszystkie troski swego
serca, beznadziejność, grzeszność, słabość, zagubienie,
tęsknoty. Klęczałem wtedy chyba ze 30 minut, a dla mnie to było
jakby 5 minut. I od tej pory moje życie się zmieniło. Nie chcę
powiedzieć, że już wszystko było idealnie. Po drodze pojawiła
się pierwsza miłość. Jednak powołanie było silniejsze. Ono
wygrało. Zacząłem po przyjeździe z Kalwarii chodzić na Msze
święte nie tylko w niedzielę, ale i w tygodniu. Zapisałem się do
Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. Tam rozważaliśmy wspólnie
Słowo Boże i podejmowaliśmy wiele inicjatyw: odwiedzanie
chorych, jasełka, Adoracje itd. To pozwało mi jeszcze bardziej
odkrywać moje powołanie. Nadszedł czas matury, a więc zacząłem
się modlić i targować z Panem Bogiem: jeśli pozwolisz mi zdać
maturę, to obiecuję Ci, że wstąpię do pallotynów. Rzeczywiście –
dzięki Bogu – maturę zdałem bez problemu. Ale o obietnicy
zapomniałem. Wtedy Pan Bóg sam pokierował moim losem. Nie
wspomniałem, że po powrocie z Kalwarii szukałem kogoś, z kim
mógłbym porozmawiać o tym, co się ze mną działo, co czułem. I
wtedy trafiłem na adres Ośrodka Powołań Księży Pallotynów. I tak
naprawdę zaczęła się moja przygoda ze św. Wincentym Pallottim i
pallotynami. Po maturze otrzymałem zaproszenie do Świętej
Katarzyny. Pod wpływem tego listu podjąłem na nowo decyzję o
wstąpieniu do pallotynów. Do końca życia chcę poznawać Jezusa i
dawać Go innym. Chcę, aby przeze mnie mógł On dotrzeć do wielu
ludzi. Dla Niego nie warto się wahać. Trzeba Mu wszystko oddać.
Co się Księdzu najbardziej podoba w kapłaństwie?
To, że mogę innym dać Boga, żywego Boga. On jest obecny w
Eucharystii, w Słowie Bożym, w naszym codziennym życiu. I tak,
jak patrzę teraz, chciałbym, aby ludzie potrafili odszukać Boga
ze Mszy świętej pośród codziennych zajęć i obowiązków; aby Słowa
Ewangelii nie były dla nas tylko wspomnieniem tamtych wydarzeń,
ale żywym Słowem mówiącym do nas dzisiaj. To DZISIAJ jest takie
bardzo ważne. Jak przekazać Ewangelię dzisiaj? Tutaj Pan
przychodzi mi z pomocą. Mówi do mnie dzisiaj od rana: Chodź i
zobacz! (zresztą cały fragment J 1, 35-51 jest bardzo żywy)Wraz
z Księdzem Diakonem wyświeconych zostanie 8 nowych kapłanów. To
w Seminarium w Ołtarzewie przez lata dorastaliście do tego
wielkiego wydarzenia. Co było najważniejsze w tym czasie i czy
klimat Ołtarzewa rzeczywiście jest wyjątkowy, by dojrzeć do
służby kapłańskiej?
Najważniejsze w tym czasie było budowanie relacji z Panem
Bogiem. Przede wszystkim to. Wszystko inne było temu
podporządkowane. Osobista relacja nadaje styl naszemu życiu.
Pozwala na to, że WSD jest miejscem, gdzie żyją młodzi ludzie
chcący poświęcić swoje życie dla Boga. Jeżeli tego zabraknie, to
jest to zwykły akademik i zwykłe studia teologiczne. Jedno jest
pewne – nasze Seminarium potrzebuje Waszej modlitwy. I to
bardzo.
Za jakieś 10 lat będzie można śmiało powiedzieć, że Ksiądz
Diakon jest doświadczonym kapłanem. Jak Ksiądz Diakon wyobraża
siebie i swoją posługę ok. 2023 roku? Jakie są Księdza Diakona
kapłańskie marzenia?
Chciałbym mieć nadal w sobie taki zapał, jak teraz. Chciałbym
nie być wypalonym. Chciałbym ciągle mieć żywą relację z Bogiem i
innym dawać Boga żywego. Po prostu – aby ciągle mi zależało, a
nie żebym tylko spełniał czynności kapłańskie.
Chcę całe życie być w sposób pełen pasji i zaangażowania.
Co jest mottem życiowym Księdza Diakona?
Co cię nie zabije, to cię wzmocni. :-) A poważnie: albo iść na
całość, albo wcale…
A jaki jest ulubiony fragment Pisma Świętego?
Nie mam. Generalnie żyję tym, co w danym momencie Bóg do mnie
mówi. Teraz – w okresie wielkanocnym w Radomiu – żyją we mnie
słowa z Oktawy mówiące o tym, że „nie mogę nie mówić o tym, co
widziałem, co słyszałem, na co patrzyłem, czego dotykały moje
ręce, czego słuchałem…”. A także: „Pójdź za Mną!” „Chodź i
zobacz!”
Co jest najbardziej zachwycające w św. Wincentym Pallottim?
Jego cele, by żyć dla: „większej chwały Boga, dla zbawienia
ludzi i dla zniszczenia grzechu”. Czegóż więcej potrzeba?
Co się Księdzu Diakonowi najbardziej podoba we Wspólnocie
pallotyńskiej?
Otwartość Współbraci na innych ludzi, radość i zapał do pracy
(chociaż i z tym niekiedy różnie bywa, ale nie ma idealnych
środowisk).
Który święty jest najbliższy sercu?
Mam kilku: św. Wincenty Pallotti, św. o. Pio, bł. Karolina
Kózkówna, bł. Jerzy Popiełuszko, bł. Jan Paweł II, Sługa Boży
Stefan Kardynał Wyszyński, bł. o. Achilles – męczennik z II
wojny światowej.
W jakie miejsce zabrałby Ksiądz Diakon kogoś, gdyby bardzo
chciał, by ta osoba doświadczyła Boga?
W takie, gdzie będzie ta osoba sama na sam z Bogiem – w ciszy,
bez innych ludzi dookoła – tak, aby mogła Bogu pokazać
najtajniejsze zakamarki i zranienia swojego serca, których nigdy
nie pokazała i nie ma zamiaru pokazać innym. Polecam
rekolekcje w ciszy, góry.
W czym znajduje Ksiądz wytchnienie w trudnych chwilach?
Słucham muzyki filmowej, oglądam dobry film (ulubione, to:
trylogia „Władca Pierścieni”, „Hoobbit”) i rozmawiam z
przyjaciółmi oraz bliską rodziną.
Jakie są inne pasje Księdza Diakona?
Lubię dobrą książkę (np. „Chata” Younga, polskie dzieła
Mickiewicza, Sienkiewicza; książki o tematyce
teologiczno-duchowej) oraz spacery po górach. Moim marzeniem
jest zaliczyć wszystkie szczyty przechodząc polskie góry ze
wschodu na zachód - od Bieszczad po Sudety.
W czym najbardziej doświadcza Ksiądz Diakon Bożej miłości i
troski?
W Słowie Bożym. Pan daje mi przykazania, Mszę świętą, abym
posilał się na co dzień. Nie pozostawia mnie samego. Słyszeć
Jego głos, to najwspanialszy dar.
Nigdy nie pragnął Ksiądz Diakon usłyszeć słowa „tato”? Jeśli
tak, to jak się Ksiądz pogodził z tym, że go nie usłyszy?
Chciałem usłyszeć „tato”, ale słyszę „ojcze”. Więc nie jest
chyba tak źle. :-) Mimo, że to nie to samo, to jednak na co
dzień mam mnóstwo dzieci, które staram się kochać, jakby były
własne. Mam na myśli szkołę. Bez wątpienia będzie mi
nieraz brakować tej relacji z własnym dzieckiem, ale w życiu już
tak jest, że każda decyzja pociąga za sobą pewne konsekwencje;
wybierając taki styl życia, mniej lub bardziej świadomie godzę
się na niego.
Czego najbardziej dziś potrzebuje Kościół i człowiek?
Zatrzymania się, refleksji, pogłębionej wiary i modlitwy,
konsekwencji w czynach, głębszych motywacji, karmienia się
Słowem Bożym, a nie innymi newsami; a także świadectwa.
Jaka refleksja towarzyszy Księdzu Diakonowi, gdy posługuje
podczas pogrzebów? Co się wtedy chce mocno powiedzieć
dzisiejszym zabieganym ludziom?
Gdy odprawiam Nabożeństwo pogrzebowe chciałbym ludziom
powiedzieć, że kiedy czytam teksty przeznaczone na to
Nabożeństwo, czuje jak z nich promieniuje nadzieja i życie. Ja
to bardzo namacalnie odczuwam. Dlatego wtedy nie płaczę, kiedy
inni to robią. Nadzieja chrześcijańska jest możliwa, jeżeli mamy
relacje z Bogiem. Wtedy, kiedy modlę się do Niego, rozmawiam z
Nim, korzystam z sakramentów, czytam Pismo Święte, uczęszczam na
Mszę świętą. Bez tego pozostaje tylko rozpacz. Dzień pogrzebu,
śmierci dla naszych zmarłych nie jest raczej dniem smutnym.
Kończy się ten trud naszej doczesnej pielgrzymki. Powracamy do
Ojca – tam, gdzie miłość, spokój, gdzie nie ma już łez. Trzeba
nam wręcz marzyć o tym
spotkaniu przez całe życie. Wtedy śmierć nie będzie tragedią,
ale przejściem do lepszego świata. Życie nasze się nie kończy,
ale zmienia.
Co stanie się szczególnym skarbem po praktyce w naszej
parafii?
Na pewno ludzie, spotkania z nimi, gesty, słowa, życzliwość.
Doświadczenie duszpasterskie zdobyte w kancelarii parafialnej,
podczas sprawowania pogrzebów, chrztów i ślubów. Całe dobro
zabieram ze sobą w sercu. Wdzięczność swoją będę wyrażał nie
tylko słowami, ale także i modlitwą. Będę tęsknił za Radomiem…
Polubiłem to miejsce…
Dziękuję za rozmowę i za dobro, które dał Ksiądz Diakon
naszej parafii.
Rozmawiała: as